piątek, 1 sierpnia 2014

Perfekcjonistka umyslowa


Witam. To ja, enem- tak będę się podpisywać. Na bloggerze w ciągu 4 lat rejestruję się po raz 9084484 (delikatna przesada, charakterystyczna cecha mojego 'pióra', jeszcze się przekonacie!). W każdym razie podejmuję KOLEJNĄ już próbę wytrzymałościową na tej jednocześnie tak bliskiej, jak i dalekiej memu sercu stronie. Robię to w celu udowodnienia sobie i wszystkim osobom, które uważają, że wypalam się równie szybko, jak zapalam, że "jak chcę, to potrafię". Robię to również dlatego, że lubię wyzwania. To mnie kiedyś zgubi, ale naprawdę je lubię.

Wraz z drugą połową wakacji postanowiłam, że trzeba wreszcie coś zmienić.
Dlatego to, co teraz czytacie, różni się od wpisów z poprzednich blogów. Nie będę opisywać życia codziennego, skoro wiem, że szybko się zniechęcam. Do tego celu lepiej sprawdzą się te wszystkie "instagramy", gdzie za pomocą kilku #hasztagów i zdjęcia z telefonu potraktowanego na szybko filtrem zakrywającym wszystkie pryszcze na twarzy (najlepiej!) można pokazać swój dzień, swoje śniadanie, paznokcie, pokój, vansy, bluzkę z przeceny, czy nową deskę klozetową, a nie tam bawić się w jakieś długie, uciążliwe posty na oczywiste tematy, czyż nie?
Tym razem blog= kuracja odpoczynkowa dla mojej psychiki.
Zapraszam.

Jestem perfekcjonistką. Niestety na razie tylko umysłową. Swoją drogą nieźle to sobie wymyśliłam, coś czuję, że to początki nowego terminu naukowo-psychologicznego!
Wyjaśnię to najlepiej od razu na przykładach. Nienawidzę mieć bałaganu w pokoju, mimo tego, że ciągle go mam. Tłumaczę sobie, że to sprawa monotonii, że meble mi się już znudziły i w akcie desperacji nie wkładam już do ich wnętrza mojej odzieży. Jej miejsce automatycznie przypada więc na krzesła, łóżko, niekiedy podłogę.. grr! Podczas panowania takiego właśnie artystycznego nieładu, ja rozkładam się wygodnie na łóżku, poprawiam poduszkę, przynoszę sobie pół lodówki jedzenia, odpalam komputer i przeglądam w internecie zdjęcia idealnych, czyściutkich wnętrz i zastanawiając się, co robię źle :)

Następny przykład dotyczy właśnie bloga. Moim zdaniem trzeba robić coś NAPRAWDĘ DOBRZE, (lub też dobrym sprzętem) i NAPRAWDĘ SIĘ W TO ANGAŻOWAĆ, żeby cokolwiek móc publikować w internecie tak, aby miało to ręce i nogi.
Uwielbiam przeglądać posty pełne ładnych, dużych, idealnej jakości zdjęć. Ale cholera, nie mam lustrzanki za 3000 zł bo mnie zwyczajnie na nią nie stać. Tu ujawnia się mój perfekcjonizm. Nie cyfrówka, a LUSTRZANKA. Tylko wtedy chciałoby mi się prowadzić bloga o życiu codziennym, czy tematyce "fashion"...

Nie zostałam wychowana w rodzinie, która skupia się na rozpieszczaniu dziecka drogimi sprzętami, tak żeby czuło się PONAD rówieśnikami już młodym wieku, bo to głupota. Nawet gdyby zdecydowali się kiedyś zakupić mi taki sprzęt, musiałabym przynajmniej jakąś część pieniędzy odłożyć sama, żeby przekonali się, że mi zależy, że jestem wytrwała, że poradzę sobie w życiu. Jestem im za to wdzięczna, a swoje dzieci planuję wychować w podobny sposób... wracając do tematu, nie założę więc bloga, który będzie w proporcji 1:4 tekstu do zdjęć. No chyba, że takich z telefonu, odstraszających czytelników, to i owszem! ale po co skazywać się na kolejną klęskę?

Więc co mogę przedstawiać tu NAPRAWDĘ DOBRZE?
NAPRAWDĘ DOBRZE wychodzi mi uwalnianie myśli ze swojej głowy, która przypomina już śmietnik. Czas to wszystko z siebie wyrzucić, więc blog tymczasowo nazywać będę KOSZEM, bo tego mi właśnie potrzeba. Wyrzucać, wyrzucać i jeszcze raz wyrzucać. Z czasem może zacznę te myśli dla odmiany- odkładać i blog awansuje na jakąś szufladkę w starej komodzie, ale podobno żeby wyskoczyć, trzeba czasami odbić się od dna! :)

Na dziś to tyle. Miłego popołudnia i do następnego!
enem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za każdy komentarz ♥